Mazury Tour 2013 - 1000 km drogami i duktami Warmii i Mazur
  Mazury Tour 2013 zakończyło się 2013-04-281020 km
SALOMONRegionalna Dyrekcja Lasów PaństwowychRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w OlsztynieRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w BiałymstokuLasy Państwowe
DOTFILMS.PLSALOMONSklep biegaczaGARMINCOMPRESSPORTGJG GroupVITARGOFORMEDPLUS
Strona główna Wieści z trasy Mazury Tour 2013 Trasa biegu Sylwetka biegnącego Galeria
Mazury Tour 2013

ETAP 25 – Sentymentalnie…w Węgorzewie

2013-04-13 / wyświetleń - 2638

Żadnej burzy wprawdzie dzisiaj nie było, ale jubileuszowy 25 dzień „Mazury Tour” uczciłem szybszym niż wczoraj… biegiem oraz krótką wizytą w Węgorzewie – mieście gdzie dawno temu spędziłem cztery miesiące życia zamknięty w tutejszych koszarach wojskowych.

Wtedy przyjechałem tu autobusem i z biletem w jedną stronę. Po wejściu za bramę jednostki poddano mnie i podobnych mnie kilkudziesięciu nieszczęśników zabiegom, które błyskawicznie upodobniły nas do siebie. Jeszcze tego samego dnia – już ogoleni i ostrzyżeni „na zero” – staliśmy na apelu. Wszyscy w takich samych, zielonych drelichach i źle dopasowanych brązowych butach. Byliśmy w SPR-erze, czyli Szkole Podchorążych Rezerwy, wypełniając swój męski obowiązek wobec ojczyzny… No cóż, dawno było, minęło… Dzisiaj tam po prostu dobiegłem. Stanąłem na chwilę pod bramą jednostki, przy której przestałem kiedyś zimą wiele godzin na warcie, lądując potem w koszarowym szpitalu. Teraz łza się w oku zakręciła…, ale zrobiłem zdjęcie i pognałem dalej… Na start dzisiejszego, 25-go etapu „Mazury Tour”.

Przed tą samą bramą sprzed lat...

Na szczęście nie miałem biec dzisiaj sam ! Oto bowiem, na miejsce startu (Więcki k. Węgorzewa) przybył też Karol – maratończyk spod Ełku, który specjalnie przejechał wiele kilometrów tylko po to, żeby ze mną pobiec ! Ponieważ pogoda dopisywała, a Karol okazał się naprawdę wytrawnym biegaczem (z życiówką w maratonie – 3 godziny 10 minut !) ruszyliśmy z kopyta… Nawet nie zauważyłem jak pokonaliśmy pierwsze dziesięć kilometrów. Jakże inaczej niż wczoraj ! Nie wiem, czy to za sprawą towarzystwa Karola, czy świadomości faktu, że dzisiejszy etap był jednym z najkrótszych (tylko 24 km), czy też moje wspomnienia z węgorzewskiej Alma mater, w każdym razie mimo utrzymującego się cały czas bólu lewej nogi, biegło mi się bardzo dobrze. I co ciekawe, nie przeszkadzały mi ciągłe podbiegi, których na dzisiejszym etapie była masakryczna ilość ! Właśnie z powodu tych niezliczonych podbiegów na wszechobecne tutaj pagórki oraz…żubra zapamiętam dobrze Nadleśnictwo Borki – ostatnie nadleśnictwo podlaskich leśników, gdzie żyją na wolności właśnie żubry (stado ok. 80 osobników). Nawet dostałem jednego, takiego żubra na pamiątkę…, ale z drewna i stoi teraz obok i patrzy na mnie…:)

Back to the town...

Za miejscowością Leśniewo zaczynało się kolejne nadleśnictwo Srokowo, ale już po „olsztyńskiej” stronie Lasów Państwowych. Ale zapamiętam Leśniewo jeszcze z jednego powodu. Była tam mianowicie taaaaaka góra (!)  i taaaaki (!) podbieg, że się po prostu… roześmiałem. Prawie dwa kilometry ciągłego podbiegu z zakrętami, a my mieliśmy już w nogach dwadzieścia wcześniejszych kilometrów. Gdy w końcu dotarliśmy na szczyt tej góry, nawet towarzyszący mi dzielnie Karol stwierdził, że gdyby był jeszcze chociaż jeden kilometr takiego podbiegu to on już nie dałby rady. Na szczęście za leśniewską górą było już tylko z górki, do samego Srokowa.

Z Karolem nad jeziorem Mamry...

Dzisiaj ukończyłem 25-ty etap „Mazury Tour” i pocieszam się, że do końca zostało już… tylko 15 dni biegu ! To już nie 40, jak na samym początku ! Licząc wraz z dzisiejszym dniem, przebiegłem od początku 659 km, ze średnią prędkością  6:30 min/km (spadła ! Ale komuś obiecałem…):), spalając w tym czasie 50 tysięcy kalorii ! (a więc, średnio 2000 kcal/etap). Spędziłem łącznie na trasie biegu 63 godziny i 42 minuty. Natomiast średnia długość dziennego etapu wyniosła trochę ponad 26 km. Dużo. Naprawdę nie sądziłem, że będę w ogóle w stanie biegać dzień w dzień po tyle kilometrów i to bez specjalnych problemów (z jednym małym wyjątkiem…). A w ogóle, to jeszcze przed całym tour-em  uważałem, że przez pierwsze dziesięć dni biegu na pewno dam radę. Ale co będzie potem ? To była wielka niewiadoma, także dla mnie. Teraz mam już za sobą 25 dni biegu i naprawdę dużo większą wiedzę na temat reakcji obronnych organizmu przed takimi pomysłami, jak… „Mazury Tour” ! Ale tłumaczę MU cierpliwie (tzn. mojemu organizmowi), że jeszcze tylko 15 dni i będzie mógł sobie odpocząć od biegania. I obiecuję MU, że przez bardzo długi czas ! :) Ale jutro, startuję punktualnie o 12-tej ! ON musi być znowu gotowy... 

Trochę przyśpieszyliśmy...

 

Spotkana zwierzyna: bociany, żurawie oraz… martwy bóbr przy drodze (brrr…!);

Zwiastuny wiosny:  nadal zamarznięte, wielkie jezioro Mamry :). A poza tym, zrobiło się ciepło i tak jak wczoraj – potoki wody gdzieniegdzie na drodze ;

Zjadłem dzisiaj na trasie: żel i batona Vitargo, jednego banana – wiem, mało, ale etap był krótki;

Moje dzisiejsze ubranie:  Tak samo jak wczoraj, czyli w jednej warstwie z długim rękawem. Bez rękawiczek i w czapce z daszkiem, którą chciałem nawet zdjąć na tych podbiegach bo było mi za ciepło…;

Co mi dzisiaj wpadło w ucho ? – same fajne kawałki, a więc:

1.)   „Cykady na Cykladach” – Maanam;

2.)   „On the beach” – Chris Rea;

3.)   „Owner of the lonely heart” – Yes;

Najfajniejsze momenty:

- gdy w sposób zupełnie nieoczekiwany pojawił się Karol i zapytał, czy może ze mną dzisiaj kawałek pobiec. Po prostu mnie zatkało… !:);

- gdy zobaczyłem górę i czekający mnie podbieg w miejscowości Leśniewo…;

-  gdy robiłem sobie zdjęcie pod bramą jednostki w Węgorzewie, gdzie kiedyś dawno temu stałem zimą na warcie…:)

Skończyliśmy !

Komentarz Komentarze   Dodaj komentarz Dodaj komentarz

stat4u Projekt i wykonanie - SiPRO