W każdym razie, wiosna już była, ale...wczoraj ! Bo dzisiaj zima przypomniała, że na tym terenie, wciąż rządzi niepodzielnie, mimo że w kalendarzu mamy już 8 kwietnia !Pierwsze kilka kilometrów z Wieliczek do Olecka pokonałem w miarę sprawnie, gdyż pogoda jeszcze sprzyjała. Gdy wbiegłem do Olecka zrobiło się nagle ciemno i zaczął sypać śnieg i deszcz ze śniegiem ! Żeby było przyjemniej, prosto w twarz… W ciągu kilku chwil miałem zasypaną śniegiem kurtkę oraz okulary, który przezornie miałem przy sobie. Niestety, nie na wiele się zdały, bo śnieg sypał gęsto i co chwila nic nie widziałem. Mimo to, podążałem dalej, mając nadzieję, chociaż na to, że w końcu przestanie padać ! Niestety wybiegnięcie z Olecka na krajową (i chyba również międzynarodową) szosę nr 65 pozbawiło mnie również resztek złudzeń, co do pogody w dniu dzisiejszym ! Nie dość, że cały czas padał śnieg z deszczem to jeszcze ruch na tej trasie był taki, że musiałem cały czas uważać, żeby nie zostać zepchnięty do przydrożnego rowu ! W końcu z wielką ulgą wbiegłem na boczną drogę za miejscowością Sedranki. Choć śnieg z deszczem sypał równo, nie było tam wcale najgorzej, bo moja lewa noga jakby o mnie dzisiaj zapomniała...
Oczywiście bolała nadal, ale znacznie mniej niż dotąd, mimo że wczoraj z powodu dolegliwości żołądkowych, ani jej nie posmarowałem żadną maścią, ani też nie „zatejpowałem”. Uznałem bowiem, że co ma być to będzie ! Okazało się, że nie było najgorzej… Może w końcu, moja lewa noga zrozumiała, że ze mną jednak nie wygra i musi biec ze mną jeszcze przez okrągłe 20 dni ! W każdym razie, mimo coraz większego błota oraz padającego śniegu z deszczem sunąłem dalej, prowadzony cały czas przez samochód Straży Leśnej Nadleśnictwa Olecko. Samo Olecko, raptem 17-tysięczne miasto okazało się naprawdę ciekawe. Wszędzie na ulicach porządne chodniki, odnowione budynki oraz naprawdę wspaniała pływalnia, co może wprawiać w prawdziwe zakłopotanie dużo większe ośrodki miejskie na Mazurach. Poza tym, jak usłyszałem wczoraj wieczorem na spotkaniu z delegacją tutejszego środowiska biegaczy, ich plany są naprawdę ambitne. Majowy bieg pod nazwą „Wiewiórcza Ścieżka” – czyli 13 km wokół tutejszego jeziora może być naprawdę świetnym początkiem biegowego rozruszania oleckiego społeczeństwa, za co trzymam mocno kciuki ! Jednakże pod warunkiem, przychylnego podejścia tutejszych władz, które powinny zrozumieć, że taki masowy bieg może być świetną promocją dla miasta. Ale póki co, biegacze z Olecka wybierają się na najbliższy, kwietniowy (za tydzień) półmaraton do Ostródy. A przecież mogliby spokojnie zorganizować taki bieg u siebie ! Bo możliwości ku temu mają przeogromne...
W końcu, powietrze w Olecku - sportowej stolicy Mazur (jak samo miasto się przedstawia - Grzesiek był pod wrażeniem tutejszej pływalni...!) należy do najczystszych w Polsce, choćby z uwagi na to, że Olecko jest położone na skraju czterech wielkich puszczy: Augustowskiej, Rominckiej, Boreckiej oraz Piskiej. W sumie, gdzie by się nie ruszyć, to do lasu jest naprawdę blisko ! Także do Babek Oleckich, gdzie niestety na dzisiejszej trasie zauważyłem tylko jedną "babkę" prowadzącą samochód, a tak tylko samych facetów...
Gdy natomiast dotarłem do miejscowości Judziki, czekała tam na mnie ogromnie miła niespodzianka ! Najpierw, na widok tłumu młodych ludzi, który wyłonił się przede mną za kolejnym zakrętem pomyślałem, że chyba wszyscy czekają na jakiś lokalny autobus. Okazało się jednak, że to uczniowie tutejszego Zespołu Szkół w Judzikach czekają nie na autobus, tylko właśnie na mnie !!! No, nie powiem, zrobiło mi się naprawdę miło na duszy… Niestety nie mogłem stanąć na dłużej, gdyż z dzisiejszego planu trasy wiedziałem, że czeka mnie jeszcze kilka bardzo trudnych kilometrów w szczerym – mazurskim polu, czyli po wertepach... To pole okazało się być na tyle „szczere”, że musiałem zmienić buty, gdyż moje „S-Laby” nie miały tu absolutnie żadnych szans !
Przez kolejnych siedem kilometrów biegłem, ale głównie szedłem bądź przeskakiwałem rozlewiska na polnej, rozmiękłej drodze, która taką była wyłącznie z nazwy. W rzeczywistości, był to po prostu prawdziwy mazurski „off-road”, który mogę śmiało polecić każdemu, kto chce przeżyć prawdziwie ekstremalną, samochodową przygodę… Wystarczy nastawić w nawigacji miejscowość - Gorczyce w powiecie oleckim. Może jednak nawet najlepsza na świecie nawigacja jej nie pokazać..., gdyż ta mała miejscowość nie ma w ogóle swojej drogowej nazwy (jakiejkolwiek tabliczki – niet !). Za to ma dzielnego rolnika w walonkach, który niemalże z siekierą wyleciał do nas z pytaniem, jakim prawem robimy sobie zdjęcia pod jego "prywatnym" krzyżem w tychże Gorczycach...?
Z reakcji wspomnianego rolnika, a także stanu miejscowych zabudowań i prowadzącej tamże drogi (raczej bezdroża...) wynikało niezbicie, że w to miejsce na mapie Polski - anno domini 2013, Unia Europejska jeszcze absolutnie nie dotarła…
Spotkana zwierzyna: dzisiaj zero…; Zwiastuny wiosny: padał śnieg z deszczem (a nie sam śnieg…);
Zjadłem dzisiaj na trasie: jeden żel i batona Vitargo oraz wypiłem pół litra ciepłej herbaty;
Moje dzisiejsze ubranie: Dwie warstwy na górze (nawet nie było nawet mowy, abym zdjął kurtkę lub rękawczki !) oraz jedna para getrów (3/4), a poza tym po 20-tym kilometrze musiałem zmieniać buty…;
Co mi dzisiaj wpadło w ucho ?:
1.) "By Your Side" – Sade;
2.) “Sweet Summer Day” – Chris Rea (na przekór pogodzie…);
3.) “J’en ai marre !” – Alizee;
Najfajniejsze momenty:
- gdy w Judzikach powitała nas grupa młodzieży z miejscowej szkoły !!! Szkoda jedynie, że miałem dla nich tak mało czasu...:)
- jak poczułem, że moja lewa noga boli dzisiaj znacznie mniej niż dotąd ! :)
- gdy Straż Leśna Nadleśnictwa Olecko mimo dramatycznej pogody przeprowadziła mnie przez samo miasto oraz cały dzisiejszy etap, za co im bardzo serdecznie dziękuję !”;
Komentarze Dodaj komentarz