Mazury Tour 2013 - 1000 km drogami i duktami Warmii i Mazur
  Mazury Tour 2013 zakończyło się 2013-04-281020 km
SALOMONRegionalna Dyrekcja Lasów PaństwowychRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w OlsztynieRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w BiałymstokuLasy Państwowe
DOTFILMS.PLSALOMONSklep biegaczaGARMINCOMPRESSPORTGJG GroupVITARGOFORMEDPLUS
Strona główna Wieści z trasy Mazury Tour 2013 Trasa biegu Sylwetka biegnącego Galeria
Mazury Tour 2013

Dziki mustang w cadillacu…

2019-04-01 / wyświetleń - 1062

W świecie czterech kółek dobrze znane są dwie marki: Ferrari oraz Cadillac. Pierwsza z nich jest od zawsze synonimem szybkości, a druga kojarzona jest głównie z luksusem. Posługując się tymi skojarzeniami z branżą motoryzacyjną, nowy but firmy ASICS – MetaRide z pewnością nie ma zbyt wiele wspólnego z tą pierwszą marką. Za to z drugą, ma i owszem sporo. Ale o wszystkim po kolei…

     Z premiery MetaRide’a uczyniono taką tajemnicę, jakby chodziło co najmniej o nową broń masowego rażenia, albo przedstawienie laureatów Oscara zanim Ci zostaną oficjalnie wybrani. Nowego buta ASICS-a nie wolno było fotografować, ani nigdzie publikować o nim jakichkolwiek informacji, aż do dnia premiery. Chodziło zapewne o wywołanie nadzwyczajnego zainteresowania ogólnoświatowego rynku biegowego tym nowym butem. Napięcie miało stopniowo narastać jak w filmach Hitchcocka, a dniu premiery miało się przekształcić w prawdziwe, biegowe… trzęsienie ziemi. Tak zapewne widziało to szefostwo marketingu japońskiego potentata z miasta Kobe. Trwało to wszystko dosyć długo, ale w końcu but oficjalnie pojawił się rynku w ostatnim dniu lutego 2019 roku. Tylko kilka osób w Polsce miało okazję pobiegać w tym bucie kilka dni wcześniej. Oczywiście, absolutnie w wielkiej tajemnicy… Miałem przyjemność być jedną z tych osób i przedstawiam poniżej moje wrażenia z kilometrów pokonanych w tym bucie.

Pierwsze wrażenie – wizualne – jest bardzo pozytywne. But naprawdę może się podobać, a tym co z miejsca zwraca na niego uwagę jest kształt jego „łódeczkowatej” podeszwy przypominający jako żywo modele butów firmy Hoka, które w ostatnich latach zdobyły sobie tak ogromną popularność w biegowym świecie. Jakość i precyzja wykonania nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Gołym okiem widać, że jest to but z najwyższej półki. Nie tylko tej cenowej. Jest dopracowany w najdrobniejszym detalu i naprawdę nie ma się do czego przyczepić, nawet gdyby się chciało. Mało tego, niespotykany kształt i atrakcyjny wygląd buta intryguje do tego stopnia, że niemal od razu chce się w nim pobiegać i spróbować na własnych stopach, czy bieganie w MetaRide’ach może być równie ekscytujące jak wielka tajemnica jaką uczyniono wokół daty jego rynkowego debiutu.

ASICS MetaRide

Drugie wrażenie, już w momencie założenia buta na stopę też jest niemniej pozytywne. Cholewka jest elastyczna i komfortowa w dotyku, precyzyjnie dopasowując się do stopy. W bucie nic nie uwiera, a miejsca na palce jest tyle, ile trzeba. Ani za mało, ani za dużo, czyli dokładnie tyle, aby nasze palce w bucie czuły się komfortowo. Na uznanie zasługuje również dobra wentylacja cholewki MetaRide’a, która w najmniejszym stopniu nie ogranicza tzw. oddychalności buta. Natomiast nieco asymetryczny system wiązania pozwala jeszcze lepiej dopasować buta do stopy. Gdy wreszcie staniemy w już zawiązanych MetaRide’ach pojawia się…

Wrażenie trzecie i tutaj nie jest już tak jednoznacznie. Po pierwsze, od razu zaczyna działać ów „kołyskowaty” kształt podeszwy i nawet stojąc można w tych butach zacząć się bujać z pięty na place i na odwrót, co nie każdemu może się spodobać, a już na pewno zostanie szybko zauważone.  Jak do tej pory podobnego typu wrażenia oferowały jedynie niektóre modele wspomnianej marki Hoka. W każdym razie, w żadnych butach ASICS-a czegoś takiego dotąd nie było. Ale pora  w końcu zacząć biegać…

ASICS MetaRide

Meta Ride na początku biegu może się wydawać nieco twardy i sztywny, ale po pewnym czasie takie odczucie znika, ustępując miejsca względnej łatwości przetaczania stopy (dzięki wspomnianej kołysce) oraz znakomitego trzymania stopy przez cholewkę w chwili wybicia. Tutaj ASICS naprawdę wzniósł się na technologiczne wyżyny, gdyż nie przypominam sobie aby w ostatnich latach, którykolwiek but tejże marki, jak i jej obecnej konkurencji dostarczał równie przyjemnych odczuć. W MetaRide’ach niemniej przyjemnie się podbiega w trakcie pokonywania wzniesień, co w dużej części jest zasługą „zerowego” dropu, czyli braku jakiejkolwiek różnicy w wysokości buta pod piętą i śródstopiem, co jest jednym z głównych parametrów technicznych tego buta.  Ten zerowy drop ma jednak swoje dobre i złe strony. Z jednej strony, równoległe ułożenie stopy względem podłoża zbliża do biegania naturalnego, czyli boso. Z drugiej jednak strony dla osób biegających „z pięty”, a tych jest przecież zdecydowana większość może to rodzić różnego typu dolegliwości, jak choćby bóle mięśni łydek oraz ścięgna Achillesa w nogach nie przyzwyczajonych do takiego biegania. W rezultacie, takie przesiadanie się na obuwie biegowe z obniżonym dropem powinno odbywać się stopniowo, a nie gwałtownie. Kto biegał do tej pory w butach z normalnym, 10-12 mm dropem, ten najpierw powinien spróbować pobiegać w 8-ce, a następnie 4-5 mm. Radykalne przejście z obuwia o tradycyjnym dropie na „zerowy” może się skończyć przykrą kontuzją, a już na pewno nie będzie przyjemne. Poza tym, ilość biegaczy świadomie zainteresowanych takim obuwiem jest naprawdę bardzo mała, więc decyzja specjalistów ASICS-a o „zerowym” dropie w MetaRide’ach wydaje się co najmniej dziwna. Aby biegać w butach z zerowym dropem trzeba albo w ogóle biegać tylko na śródstopiu (fakt, są tacy biegacze, ale jest zdecydowana mniejszość), albo mieć wcześniejsze przygotowanie i doświadczenia lekkoatletyczne z biegania w kolcach, albo być doskonale wybieganym i mieć bardzo mocne, w pełni sprawne stopy. Trzeba również dysponować bardzo dobrą techniką biegową, bez skłonności do pronacji oraz supinacji. A ilu z naszych współczesnych ulicznych biegaczy-Kowalskich takie warunki spełnia ? Raczej niewielu.

Biegaczy zainteresowanych szybkim bieganiem i biciem swoich życiówek ASICS MetaRide też nie zachwyci, bo nie jest to demon prędkości. W tych butach w ogóle dość trudno się rozpędzić, a jakiekolwiek przyśpieszenia w trakcie biegu przychodzą z dużym trudem, co wynika moim zdaniem po części z owego „zerowego” dropu (trzeba cały czas biec ze śródstopia) oraz wagi buta, która niestety do najlżejszych nie należy. W czasach, kiedy konkurencja ASICS-a maksymalnie odchudza swoje buty, schodząc z ich średnią wagą do około 270 gramów (dla męskiej 10-tki), MetaRide oferuje potencjalnemu użytkownikowi, aż 320 gr wagi. To nie jest zbyt porywający parametr, nawet jeśli uwzględnimy niezaprzeczalny fakt, że tak wiele „upakowanych” w tym bucie technologii musi przecież swoje ważyć. Ten najnowszy, ASICS-owy „krążownik szos” – czyli miejskiego asfaltu i chodników, najlepiej sprawdza się przy jednostajnym, umiarkowanym tempie biegu. Raczej nie lubi gwałtownych przyśpieszeń i zmian prędkości, a w każdym razie kosztuje to sporo wysiłku, który jest niewspółmierny do uzyskanego efektu podkręcenia tempa biegu. MetaRide jest z pewnością butem długodystansowym, czyli takim w którym można pobiec naprawdę daleko – 20, 30 i więcej kilometrów. Choć niekoniecznie najszybciej, o czym będzie poniżej.

Moim zdaniem, MetaRide  nie jest także butem dla lekkich biegaczy, bo żeby poczuć jego siłę i możliwość trzeba „trochę” ważyć. W przypadku mężczyzn jest to jakieś 85-90 kg i powyżej, a dla kobiet powyżej 65 kg. Dopiero wówczas dość skomplikowany system amortyzacyjny tego buta właściwie zadziała, z czym lekki biegacz może mieć niejakie problemy, bo wielowarstwowa podeszwa tego buta nie tak łatwo się ugina.

ASICS MetaRide

Testowałem MetaRide’a na trzech zróżnicowanych treningach – aerobowym, szybkim tempowym i w trakcie typowego, długiego wybiegania. Najbardziej męczyłem się z tym butem w trakcie tego pierwszego spotkania. But wydawał mi się wtedy twardy, sztywny i ciężki. Nie będąc przyzwyczajony do biegania w butach z zerowym dropem trudziłem się niemiłosiernie, żeby tego wypasionego cadillaca rozpędzić. Denerwował mnie zbyt luźny zapiętek, który sprawiał, że moja pięta ruszała się we wszystkie strony, a chwilami nawet wręcz wychodziła z buta. Poza tym, mimo mocnego zawiązania, zbyt śliskie sznurówki rozwiązały się już na pierwszych kilometrach. Za to od razu, przypadła mi do gustu cholewka nowych ASICS-ów. Była nadzwyczaj komfortowa, świetnie dopasowana i przewiewna, a także odpowiednio elastyczna. Podeszwa buta pracowała dość dziwnie – raz dobrze i szybko przetaczała, a innym razem stawiała pewien opór. Po tych pierwszych kilkunastu kilometrach biegu raczej nie wzbudziła mojego zachwytu. Zauważyłem natomiast, że dużo w tym względzie może zależeć od samej techniki biegu.

Tak więc, dwa dni później z lekkim niepokojem wziąłem moje MetaRide’y na szybki trening tempowy. Była ładna pogoda i około dziesięciu stopni ciepła. Od samego początku narzuciłem sobie i butom szybkie tempo biegu i ku mojemu zaskoczeniu spotkała mnie niespodzianka. Oto bowiem, nagle się okazało, że MetaRide’y jednak potrafią szybko biegać! Ale jest jeden warunek. Trzeba cały czas biec na śródstopiu, czyli tak jak w lekkoatletycznych kolcach z lekkim wychyleniem do przodu. Kiedy stosowałem taką technikę biegu przestał mi przeszkadzać zerowy drop, zniknęła gdzieś, odczuwana wcześniej sztywność tego buta, a kołyska w podeszwie zaczęła wreszcie ze mną współpracować. Przednia część cholewki znakomicie trzymała stopę, dając bardzo przyjemne uczucie pewności oraz stabilności w momencie odbicia. Dzięki dodatkowemu wiązaniu „na suwak” zapiętek dużo lepiej trzymał. MetaRide’y nabrały prędkości i sunęły do przodu jak… wicher. Jednak tylko do momentu, kiedy utrzymywałem wspomniane lekkie pochylenie do przodu i wybicie ze śródstopia. Każde lądowanie na pięcie, natychmiast zaburzało tempo mojego biegu, a w przetaczanie buta znowu musiałem wkładać niewspółmierny do efektu (czyli utrzymania dużej prędkości biegu) wysiłek. Niemniej jednak, ten drugi trening i kilkanaście kilometrów naprawdę szybkiego biegu w MetaRide’ach sprawiło, że zacząłem zmieniać moje dotychczasowe zdanie o tych butach. Obawiałem się tylko o to, jak moje nogi zniosą tak długie i szybkie bieganie ze śródstopia. Zwłaszcza następnego dnia.

Ale od dziwo, nazajutrz nie odczuwałem żadnych dolegliwości, więc po raz trzeci założyłem MetaRide’y na nogi i już bardziej ufny w ich możliwości udałem się na 27-kilometrowe, długie wybieganie w komfortowym tempie. Niestety tym razem, niekomfortowa okazała się pogoda, gdyż wiało i padało bez przerwy i było przenikliwie zimno. Mimo to, ciekaw byłem jak w takich warunkach pogodowych sprawdzą się MetaRide’y. I tu nastąpiło znowu, przyjemna niespodzianka. Spisały się bez zarzutu, przy czym szczególnie chciałbym pochwalić (po raz kolejny) ich cholewkę, która mimo nieustannie siąpiącego deszczu zaczęła przemakać dopiero po mniej więcej 20 kilometrach biegu. Wcześniej przez cały czas dawała mi przyjemne uczucie komfortu termicznego i suchości. A pozostałe części buta ? Też nieźle się sprawiły i mogę bez żadnej przesady powiedzieć, że te buty w końcu się „ułożyły”. Do mojej stopy oraz techniki biegu. MetaRide’y okazały się być jak dziki mustang, którego najpierw trzeba ujeździć, czyli po prostu ujarzmić, żeby potem dał się posłusznie prowadzić. Nie jestem jeszcze pewien, czy z najnowszymi butami ASICS-a będzie dokładnie tak samo, ale kierunek jest podobny. W każdym razie, wydaje mi się, że z każdym, kolejnym treningiem (czyli wspomnianym ujeżdżaniem…:) jest coraz lepiej, a buty stają się bardziej przyjazne. Ponieważ biegam dość często w pagórkowatym terenie, zdołałem również sprawdzić MetaRide’a na podbiegach i mogę powiedzieć, że but zdecydowanie je lubi. Jakiekolwiek wzniesienia na szosie pokonuje szybko, płynnie i co najważniejsze bez dodatkowego wysiłku, co jest zapewne zasługą wspomnianego wcześniej, zerowego dropu. A czego za to MetaRide nie lubi ? Zwłaszcza piasku rozsypanego na asfalcie, którego po zimie mamy na ulicach całkiem sporo. Gdy się taki piasek przytrafi to but zaczyna tańczyć, ale można mieć nadzieję, że z wiosną większość tego piasku zniknie z naszych szos i chodników. Poza tym szczególnym przypadkiem, wyglądająca dość plastikowo - zewnętrzna podeszwa MetaRide’ów dawała sobie nieźle radę na mokrym asfalcie i kostce brukowej. Przyczepność była cały czas bez zarzutu i w każdej fazie ruchu stopy czułem się pewnie i stabilnie. Zwłaszcza w momencie odbicia, co oceniam naprawdę wysoko.         

Bardzo wysoka cena MetaRide’a (1025 zł, a na Zachodzie 250 dolarów lub euro) zdaje się sugerować, że jest to but zaiste doskonały. Niestety, taki nie jest, choć ma po temu rzeczywiście spore zadatki. W jego konstrukcji są elementy znakomite, jak na przykład wspomniana cholewka oraz charakterystyczne, eliptyczne wygięcie podeszwy tego buta (tzw. kołyska). Są jednak i takie, które trzeba będzie poprawić – na przykład kiepsko trzymający zapiętek, czy też mocno kontrowersyjny, zerowy drop. Na miejscu pana Hiroaki Nakamury – jednego z głównych konstruktorów MetaRide’a wziąłbym teraz również pod uwagę – dla zrównoważenia niezwykle precyzyjnych i dogłębnych wyliczeń naukowego Instytutu Sportu w Kobe… – opinie i uwagi biegaczy z całego świata na temat najnowszego dziecka ASICS-a. Dla przykładu, gdybym ja mógł coś doradzić… panu Nakamurze to zaproponowałbym udoskonalenie podeszwy tego buta poprzez wyjęcie z niej jednego z plastikowych elementów odpowiedzialnego w znacznym stopniu za obecną, zbyt mocno odczuwalną twardość MetaRide’a i zastąpienie tegoż elementu - płytką z lekkiego i sprężystego włókna węglowego. Dzięki temu, but zyskałby trochę miękkości oraz prawie na pewno, większej dynamiki. Zwiększyłbym również ten zerowy drop do około 4-5 mm, tak aby przejście z butów o klasycznej wysokości dropu (10-12 mm) nie było dla mniej wytrenowanych biegaczy, aż tak gwałtowne i radykalne w odczuciach.

ASICS MetaRide

Podsumowując i nie szukając zbytnio, przysłowiowej dziury w całym koncepcie MetaRide’a (który akurat, co najmniej jedną taką, zastanawiającą dziurę w podeszwie z tyłu posiada… :) można śmiało powiedzieć, że dobrze się stało, iż firma ASICS w ogóle takiego buta stworzyła. W ten sposób, włączyła się bowiem aktywnie w proces ogólnoświatowych poszukiwań prowadzonych przez głównych producentów branży biegowej, a mających na celu stworzenie inteligentnego obuwia biegowego. Kierunek tych poszukiwań - do których teraz za sprawą premiery MetaRide’a włączył się także ASICS - wydaje się dość klarowny. Chodzi z jednej strony o minimalizację ryzyka odniesienia ewentualnych kontuzji, a z drugiej idzie o zwiększenie efektywności biegania poprzez ograniczenie wydatku energii i wysiłku jakie się z tym wiążą. To wszystko po to, aby w końcowym rezultacie, nasze codzienne, amatorskie bieganie mogło stać się - lekkie, łatwe i przyjemne. W każdym razie uważam, że zaprezentowany przez ASICS-a niezwykle ciekawy oraz inspirujący model buta MetaRide, w istotny sposób nas do takiego momentu przybliża. Czy ten but stanie się kolejną legendą ASICS-a, mimo jego astronomicznej ceny, a biegacze – fani tej marki zdołają „przełknąć” taki wydatek, czas pokaże. Z pewnością jednak warto w nim pobiegać, gdyż doznania jakie oferuje są nieporównywalne ze wszystkim, co wcześniej jako długodystansowy biegacz miałem na swoich nogach. 

                                                                                                          

Komentarz Komentarze   Dodaj komentarz Dodaj komentarz

stat4u Projekt i wykonanie - SiPRO