Mazury Tour 2013 - 1000 km drogami i duktami Warmii i Mazur
  Mazury Tour 2013 zakończyło się 2013-04-281020 km
SALOMONRegionalna Dyrekcja Lasów PaństwowychRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w OlsztynieRegionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w BiałymstokuLasy Państwowe
DOTFILMS.PLSALOMONSklep biegaczaGARMINCOMPRESSPORTGJG GroupVITARGOFORMEDPLUS
Strona główna Wieści z trasy Mazury Tour 2013 Trasa biegu Sylwetka biegnącego Galeria
Mazury Tour 2013

ETAP 12 – W Księżym Lasku…

2013-04-01 / wyświetleń - 2594

Kiedy układałem trasę „Mazury Tour” i dodawałem kolejne miejscowości, były wśród nich takie, których nazwy od pierwszego wejrzenia mi się spodobały i bardzo chciałem te miejscowości zobaczyć. Jedną z moich ulubionych był od początku – Księży Lasek. Dziś miałem przyjemność poznać to miejsce osobiście. Zanim jednak tam dotarłem to…

...trochę się działo. Z powodu Świąt wystartowaliśmy wcześniej niż zwykle, czyli punktualnie o 10-tej, ale już po pierwszym kilometrze się okazało, że dzisiejszy etap (26 km) to nie będzie…żaden spacerek, jak mi się wcześniej wydawało. Leśna droga, której w ogóle nie czytała nasza nawigacja, prowadziła do  miejscowości Lesiny Wielkie. Dodam, że las był całkowicie zaśnieżony, więc znowu biegłem w śnieżnych koleinach, które miejscami były tak głębokie, że nie było widać moich butów. W dodatku, te koleiny były strasznie śliskie, gdyż pod cienką warstwą śniegu był wyjeżdżony lód. Biegłem naprawdę wolno i ostrożnie, cały czas bacznie uważając, aby się nie przewrócić lub nie odnieść jakiejś kontuzji. Mimo to, po około 5 km biegu po takim podłożu, pojawił się ból w lewej nodze z przodu, nieco powyżej stawu skokowego. Postanowiłem go zbagatelizować, ale niestety całkiem się nie dało… Z każdym, pokonanym kilometrem duktu zaśnieżonego lasu bolało coraz mocniej. Dla odwrócenia swojej uwagi w Lesinach Wielkich naliczyłem około 15 domostw i okazały kościół, więc zrozumiałem, dlaczego są właśnie wielkie, a nie… małe :).

W śnieżno-lodowych koleinach...

 

W Lesinach Wielkich ucieszyłem się jeszcze z tego, że był tam po prostu normalny chodnik i zaczynał się asfalt ! Ale niestety, moja radość z tego faktu była przedwczesna, gdyż zaraz za wsią znowu wbiegłem do lasu, który wprawdzie pięknie wyglądał w tej „białej pierzynce”, ale nie wróżył też –mnie biegaczowi, niczego dobrego. Wspomniana wcześniej, lewa noga dokuczała coraz bardziej. Co za cholera znowu ? - gorączkowo się zastanawiałem, kiedy nagle w środku, tego białego lasu wyrósł przede mną… transparent ! To leśnicy Nadleśnictwa Spychowo postanowili w ten jakże miły sposób,  powitać mnie na granicy ich leśnego rewiru ! Dzięki temu, zapomniałem na jakiś czas, o bolącej nodze. Dalej podążaliśmy już we trójkę – tzn. Adam, Maciek i ja oraz… Amarog, czyli piękny pies rasy husky, dla którego wielokilometrowe bieganie jest czymś tak zupełnie naturalnym, jak dla innych jedzenie czy spanie...

Powitanie w lesie...

 

Noga dokuczała cały czas, choć na szczęście biegłem dzisiaj, tak jak zresztą każdego dnia w opaskach kompresyjnych mojego sponsora, czyli szwajcarskiej firmy Compressport, które w największym skrócie – stabilizują mięśnie łydki (czuć natychmiast po założeniu !), poprawiają krążenie krwi w nogach oraz znacznie przyśpieszają regenerację tychże mięśni. Myślę, że to właśnie dzięki moim „compressom” pokonanie dotychczasowych 300 km touru, obyło się bez specjalnych problemów z nogami (odpukać !). Niestety, ten dzisiejszy ból był umiejscowiony w miejscu, gdzie wspomniana opaska już nie sięga…

Amarog nas prowadzi...

Podążaliśmy cały czas wzdłuż granicy woj. warmińsko-mazurskiego, która – jak się dowiedziałem od biegnącego obok Maćka, była kiedyś dawną granicą między Polską, a Prusami Wschodnimi przez którą to granicę miejscowa ludność szmuglowała co się tylko dało… W takim składzie, czyli 3 biegaczy oraz psa dotarliśmy do mojej ulubionej miejscowości - Księży Lasek, która okazała się naprawdę całkiem ładna, a jej intrygująca mnie nazwa wzięła się podobno z czyjegoś błędnego tłumaczenia z języka niemieckiego (Lasek miał być książęcy…, a nie księży :)). Na szczęście biegliśmy już wtedy po asfalcie, a więc już dużo szybciej niż w środku zaśnieżonego lasu, dzięki czemu niedługo potem wbiegliśmy do następnej miejscowości Klon – kończącej dzisiejszy etap, gdzie czekało nas wyjątkowe przyjęcie w postaci kibiców machających nam na powitanie (w tym również, miejscowy ksiądz-proboszcz !). I wszystko byłoby dzisiaj super, gdyby nie ta lewa noga, której ból nie dał się jednak zneutralizować, czyli… „wypuścić uszami”. Pewnie jutro bez bandaża, albo dodatkowej opaski uciskowej się nie obejdzie.   

 Biegniemy dalej...

Spotkana zwierzyna: całe stado saren na zamarzniętym jeziorze (muszą być już bardzo głodne !);      

Zwiastuny wiosny: pierwszy bocian !!! Ale jakiś taki mocno zmęczony…:)

To nie fatamorgana... Naprawdę był !

Zjadłem dzisiaj na trasie: znowu mało – tylko żel i batona Vitargo. Wypiłem także bidon izotoniku;                                                                                    

Moje dzisiejsze ubranie:   Ciągle takie samo ! Czyli - dwie  warstwy na górze oraz dwie pary getrów na dole (w tym jedna kompresyjna). Do tego, czapka oraz rękawiczki. A także nakładki – ochraniacze na buty, które dzisiaj znowu bardzo się przydały !

Co mi dzisiaj wpadło w ucho ? – było raczej tak… świątecznie i delikatnie, a więc:

1.) “Kiss of Life” – Sade;

2.)  “Lo faresti” – Augusta;

3.)  “On the Beach”  – Chris Rea;

W Księżym Lasku...

 

Najfajniejsze momenty:

- zaskakujące i bardzo miłe powitanie w samym środku lasu przez pracowników Nadleśnictwa Spychowo…:);

- kibicujący nam mieszkańcy miejscowości Klon, w tym ksiądz-proboszcz tutejszej parafii… !;                                          

- krótka, ale bardzo miła wizyta w Leśnictwie Klon;

 W Klonie...

 

Komentarz Komentarze   Dodaj komentarz Dodaj komentarz
  • Henryk Zieliński (2013-04-01 12:14:20)
    Już od samego patrzenia na mapę to wielkie te Mazury się wydają. Autem trudno by objechać. A logistycznie ogarnąć Twoją wyprawę to jest równie wielka sztuka. Opowiesz mi o tym 23albo 24 kwietnia.

  • stat4u Projekt i wykonanie - SiPRO